To co najpełniej – moim zdaniem – charakteryzuje obecną sytuację w Polsce, to jest stan pewnej anarchii i rozkładu. Rząd nie rządzi, następuje upadek gospodarki, administracja się rozkłada, władza jest sparaliżowana i to we wszystkich możliwych dziedzinach, zarazem my na to miejsce niczego nie stworzyliśmy. I tak 35-milionowy naród żyje coraz bardziej przymierając głodem, w stanie totalnej bezrządności. To jest najgłębsza przyczyna naszych wszystkich nieszczęść.
Dla wszystkich jest przecież od dawna jasne, że trzeba wprowadzić reformę gospodarczą. Co to znaczy? To znaczy – po prostu, dokładnie tyle – żeby na miejscu starego systemu [...] zbudować zupełnie nowy sposób zarządzania gospodarką, który w istniejących warunkach musi być oparty na demokracji. A dlaczego? Musi być oparty na demokracji dlatego, że mamy kilkanaście milionów zorganizowanych ludzi. Nie ma sposobu, żeby im cokolwiek narzucić. Narzucić można im tylko siłą. [...]
Jest źle i muszę z przykrością donieść [...], że musi być w tym układzie – jeśli się nic nie zmieni – jeszcze gorzej. Rozkład życia gospodarczego w nowoczesnym kraju, a w takim żyjemy, oznacza głód i nie ma od tego ucieczki. Pomysł, że władze chowają żywność, żeby nam zrobić na złość, jest charakterystyczny dla rewolucji. [...] Zrobiliśmy rewolucję po to, żeby było lepiej. No a jest lepiej? Nie. [...]
Jest to kwestia generalnego rozkładu życia gospodarczego, życia społecznego, rozkładu wszystkich dziedzin życia, z milicją włącznie.
Katowice, 10 lipca 1981 (Spotkanie w Hucie Katowice)
Jacek Kuroń, Taki upór, wybór i red. Maria Krawczyk, Warszawa 2011.